WH40K Fanon Wiki
Advertisement

Okolice Wielkiej Jaskini, Dalerian, Segmentum Pacifikus

- Posłusznie melduje że nie odnaleźliśmy żadnych Tyranidów- powiedział gwardzista komunikujący się prze vox- Siostry Bitwy musiały przepędzić je wszystkie.

- Czy to znaczy że możemy już wracać? Jest ciemno a nam się kończy bateria w latarce!- powiedział drugi gwardzista

- Jak masz na imię, gwardzisto?- spytał głos wydobywający sie z voxu

- J..ja jestem Kaldor, sir!- powiedział przestraszony gwardzista

- Zatem rozkazy są takie: Kaldor ma przeszukać jeszcze polane w środku lasu, w ktorej podobno widziano Hormaganty. Reszta żołnierzy Planetarnych Sił Obronnych może wracać do bazy.

- A...ale ja... sir!

- Bez dyskusji. Albo przeszukasz te cholerną polanę, albo możesz nie wracać! Niech to będzie dla ciebie nauczką. Jeśli ktoś chciałby pomóc Kaldorowi niech pamięta: tchórze nie zasługują na lojalność swoich towarzyszy!

- Tak jest!- powiedzieli wszyscy, nawet Kaldor

Grupa żołnierzy udała się w stronę miasta a Kaldor został zmuszony by udać się w środek ciemnego lasu, ze słabą latarką.

- Muszę pamiętać żeby tak dużo nie gadać.- mówił sam do siebie- Spokojnie Kaldor, pójdź na tę cholerna polanę, nic nie znajdź a potem wróć do miasta i rozwal dupę temu operatorowi, co to cię w to wrobił.

Kaldor przedzierał się przez krzaki i gałęzie, za każdym razem wyobrażając sobię, że drzewa próbują go złapać i pożreć. Po jakimś czasie bardziej bał się otaczających go drzew, niż Tyranidów. Gdzieś przeczytał, że fauna i flora która miała kontakt z Tyranidami, ulega mutacji.

- To wyjaśnia wygląd tych drzew.

Nagle Kaldor usłyszał za sobą jakies szmer, szybko podniósł więc broń i wycelował w miejsce gdzie (jak mu się wydawalo) usłyszal ruch. Nic nie zauważył, lecz nie uspokoiło to go.

Ripper Whip

Nagle coś oplotło się wokół jego szyji a spanikowany Kaldor szybko zrzucił tę rzecz z siebie. Zranił sobie przy tym palce.

- Co do cholery, kolce?

Gwardzista zamierzał uciekać jak najdalej, ale ta sama rzecz oplątła się wokół jego nóg, unieruchamiając go. Kaldor walczył, ale wkrótce jego ręce, tors i głowa były oplecione wokół calego jego ciała.

Siedziba Generała Mavisa, Imperial City, Dalerian, Segmentum Pacifikus

Na naradę przyszli praktycznie wszyscy. Oprócz Generała i wielu jego żołnierzy (w tym Tolka i Wassa) przybyła równierz Matka Przełożona, Inkwizytor Barnolis i Ojciec Daert.

- Spotkaliśmy się tutaj, by podsumować ostatni tydzień kampanii.- powiedział Generał- Moi żołnierze powybijali parę tysięcy Tyranidów a Siostry Bitwy zniszczyły ich gniazdo w Wielkiej Jaskini. Niedźwiedzi Szaniec i Hellia raportują o podobnych wynikach, a mimo to one wciaż przybywają. Jakieś pomysły?

- Moim zdaniem powinniśmy zachowywac się standardowo: wybijać ich tak długo, jak to konieczne- powiedziała Lucy

- Matko Przełożona, to nie jest standardowa sytuacja.

- To znaczy?

- Myślę że Inkwizytor lepiej to wyjaśni.

- Zgoda- powiedział Barnolis- Nie wiem nawet od czego zacząć. Jestem Inkwizytorem z Ordo Xenos od 250 lat i nigdy nie widziałem takiej sytuacji. Tyranidzi najczęściej używają swoich zdolności, by odizolować atakowany Sektor od reszty Imperium. Potem do Sektora przybywaja bio-statki i zaczyna się zmasowany atak na planetę. Miliardy istot walczące niczym jeden, przeogromny orgnizm, są w stanie zwiazać walką wszystkie siły na atakowanych światach, gromadząc jednocześnie biomasę.

- A jak wygląda tutejsza sytuacja- spytała Lucy

- Dwa tygodnie temu na Dalerian przybył ogromny transportowiec.- powiedział Generał- Według naszych danych był to transportowiec "Duch Imperatora", który zaginął w 39 milenium. Transportowiec nie odpowiadał na nasze sygnały, postanowiliśmy więc go zestrzelić przy pomocy laserowych dział. Niestety, udało nam się go tylko uszkodzić ale przynajmniej na tylę, by rozbił się na niezamieszkałych obrzerzach planety. Od tego miejsca zaczynają się schody. Wysłaliśmy samoloty zwiadowcze by zrobily zdjęcia wrakowi, jednak nic nie znaleźli! Żadnych szczątków, niczego! Jednak z rejonu w którym powinien znajdowac się wrak, zaczeły dochodzić do nas sygnały o dziwnych bestiach i mutacji flory. To były Tyranidy.

- Znajdowały się w transportowcu?- spytała Lucy

- Może. A może nie.- powiedział Inkwizytor- Nie wiemy i nie możemy wysłac tam zwiadowców, bo znajduje się tam serce roju na tej planecie. Póki co, nie mamy dość sił, by się tam dostać. Jednak to nie jedyna rzecz, wyróżnająca ten rój na tle innych.

- Co jeszcze?

- W ogóle nie przypominają roju! Nie zachowują się jak jeden organizm, podzielone sa na coś co najprościej jest mi porównać do stada. Pochodzą równierz z wielu Flot. Póki co rozpoznaliśmy osobników z Floty- Rojów Behemot, Kraken, Lewiatan i Gorgon. Niemalże wszystkie używają innej strategii.

- Strategii?- spytała Lucy- Myślałam że te bestie po prostu rzucają się na swoje ofiary.

- Głównie tak.- odpowiedział Inkwizytor- Jednak gdy są w wiekszych grupach, koordynują swoje ataki i używają prymitywnych ale skutecznych strategii. Nie jest to bynajmniej nic dziwnego, jednak gdy jakieś osobniki są na planecie, zwykle każde mają swoje miesjce w szeregu, dopełniając się nawzajem. Tutaj wygląda to mniej imponujaco. Uważam że jest na to proste wytłumaczenie.

- To znaczy?

- Wydaje mi się, te Tyranidy straciły kontakt z Umyslem Roju, jednak jakims cudem nie dały się pdoporządkować swoim zwierzęcym instynktom. Choć, tylko gdy są w okolicy większych jednostek. Pierwszy raz coś takiego widzę.

- Dwie godziny rozmów i nic nie ustaliliśmy- powiedział zrezygnowany Generał, siedzący w swoim fotelu- Jak Wolff o tym usłyszy...- Generał wezwał swoją sekretarkę

- Wzywał mnie pan, sir?- spytała dziewczyna, gdy tylko weszła do pokoju Generała

- Wiesz może, gdzie udał się Lord Komisarz?

- Przebywa obecnie w Kaplicy i modli się.

- Dobrze, czy mam jakieś wiadomości?

- Tak, sir, dokładniej mówiąc ma pan ich 64. Z czego 63 to skargi i wyrazy oburzenia wynikajace z pańskiego przemówienia.

- Połóż je tam gdzie zawsze, spal w kominku lub rozdaj żołnierzom, nieważne. Czego natomiast dotyczy ostatnia wiadomość?

- To od Mistrzyni Genetyki, Aurelii. Podobno ma panu cos ważnego do powiedzenia.

- Zatem udam sie do niej. Jeśli ktoś będzie mnie potrzebował, będę niedostępny

Advertisement