WH40K Fanon Wiki
Advertisement

To był już drugi dzień podróży floty Zela przez Osnowę. Jej celem było przetransportowanie uzupełnień dla 516 regimentu Cadiańskiego walczącego w układzie Scarus, a później zapewnienie mu drogi odwrotu. Eskadrę prowadził Vici, krążownik. Był jedyną jednostką, która posiadała napęd osnowy. Poza nim leciały jeszcze dwa transportery, większy Veni i mniejszy Vidi. Pole Gallana zapewniało bezpieczeństwo każdemu załogantowi floty w panującym dookoła terrorze, jednak nie poprawiało nikomu samopoczucia. Było niewielu którzy nie narzekali na głosy, i ani jednego który nie robił tego w myślach. 

Kneretowi, mechanikowi podróżującemu na Vidi, nawet sen nie przynosił ukojenia. Miał koszmary, wiercił się na swojej pryczy. Nie przeszkadzał współlokatorom tylko dzięki temu, że żadnego mu nie przydzielono. Nagle obudził się z krzykiem, podnosząc się do góry. Oddychał głośno, był cały spocony i potrzebował paru chwil, by się uspokoić. 

- To tylko sen. - Uspokajał sam siebie. - Nic się nie stało. Wszystko jest dobrze. - Bardzo często mówił do samego siebie, z przyzwyczajenia spowodowanego tym, jak pracował. Po chwili siedzenia, odetchnął z ulgą. Chciał znowu się położyć, miał jeszcze na to czas. Jednak nie mógł tego zrobić, jakaś nieokreślona siła zrzuciła go z pryczy na podłogę. Ta sama moc zakłóciła też cykl dobowy reszty załogi, cały transporter się zatrząsnął tak, jakby właśnie się o coś rozbijał. Rozległ się dźwięk dzwonka, który miał wszystkich obudzić. Nie wpłynął on jednak pozytywnie na głowę, za którą to Kneret się trzymał. Dzwonienie jakby ją rozrywało, co potęgowało ból po grzmotnięciu w ziemię. Po kilkunastu sekundach nastała cisza, zagłuszana przez odgłosy kroków na korytarzu. Mechanik stał już na równych nogach i zaczął się jak najszybciej przebierać, jeśli już miało się coś stać, nie chciał być w tej chwili w slipkach i podkoszulku. W niewielkiej kajucie łatwo było mu wyciągnąć rękę do szuflady z której wyciągnął swoją roboczą odzież, a dzięki jednak wystarczającej ilości miejsca ubranie się nie było utrudnione. Już wychodząc z pokoju zabrał jedną z najważniejszych części swojego ekwipunku, podręczny komputer który przymocował przy swoim pasku. 

Po wyjściu na korytarz dostrzegł wielu przemieszczających się w różnych kierunkach załogantów. Wyglądało to tak chaotycznie, jakby nie wiedzieli co mają robić. Kneret już chciał wyruszyć szukać swojego przełożonego, ale poczuł na ramieniu dotyk dłoni. Odwrócił się i zobaczył sierżanta Galeusa, łysego brodacza którego szukał. 

- Co się stało? - To było pierwsze, o co zapytał. Jednak odpowiedź była trochę inna, niż się spodziewał.

- Masz iść do sektoru Delta. W piątym podsektorze jest spadek ciśnienia... - nie zdążył dokończyć

- Chcesz mnie wysyłać bym załatał przebicie? Nie lepiej zrobić to gdy już wyjdziemy? 

- Nie mamy żadnej dziury w kadłubie, zawiódł któryś z podsystemów. Dlatego pójdziesz sam. Już. 

Kombinezon

Mechanikowi nie cieszyło się na te wieści. Jedyny optymizm był taki, że przynajmniej będzie miał spokój. Bez marnowania czasu zasalutował sierżantowi i wyruszył w kierunku sektoru Delta. Przemierzał klaustrofobiczne korytarze omijając gwardzistów i marynarzy, nie zwracając na żadnego uwagi. Nikt nie próbował go zatrzymać, on nie robił tego nikomu innemu. Im był bliżej swojego celu, tym robiło się puściej. Gdy przekroczył grodzie sektoru, zachciało mu się wymiotować. Było mu duszno, głowa ponownie zaczęła pękać. Dodatkowo światła nad jego głową zaczęły ciemnieć, na kilka chwil zapanował półmrok. W tym samym momencie gdy Kneret opanował zawroty głowy, wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Mechanik obejrzał się dookoła, po czym wszedł w zagłębienie w ścianie pełniące rolę pokoju technicznego. Odłożył podręczny komputer na stół i zaczął ubierać się w szary skafander mający mu zapewnić możliwość funkcjonowania i pracy nawet w próżni. Włożył w miejsce na przedramieniu swój komputer i podniósł plecak z narzędziami z półki. Ruszył do drzwi zakładając go na plecy, jeszcze przed ich otwarciem powiedział.

- Uruchom SI. 

- SI uruchomiona - Odpowiedział mu kobiecy głos. 

- Miło mi znowu cię słyszeć. 

Nie otrzymał odpowiedzi. 

- Podłącz się do systemów sektora piątego. 

- Proces w toku ... ... ... Wykonano. 

- Sprawdź zapasy tlenu i rozpocznij procedurę przejścia przez grodzie. 

- Zapasy tlenu wystarczą na półtorej godziny ... Otwieram drzwi. 

Kneret przeszedł przez bramę nad którą wisiała wielka "piątka". Zamknęły się one za jego plecami. Kolejnym dźwiękiem który usłyszał mechanik było syczenie, które oznaczało że następuje zrównanie ciśnienia. Po chwili mógł już wchodzić do środka ciemnego pomieszczenia. 

Ruchem ręki uruchomił latarkę znajdującą się u szczytu hełmu i zaczął się rozglądać. Metalowe stojaki z częściami różnych mechanizmów wcześniej nie wydawały się takie niepokojące. Po kilku krokach człowiek na coś nadepnął, dźwięk szorowania metalu po ziemi i odbicia się go od półki uświadomił Knereta w tym, że trzęsienie musiało wszystko poprzewracać. 

- Musimy uważać - Zaśmiał się cicho. Tak wyładowywał stres. - Jeszcze mi się coś stanie, i co wtedy zrobisz? 

Sztuczna inteligencja jednak milczała. Widać nie potrafiła znaleźć w swoim systemie odpowiedniej odpowiedzi. Była skazana na słuchanie i wyłapywanie informacji, na które mogła zareagować. Mimo tego że nie sprawiało jej to dyskomfortu, wszak była maszyną bez emocji, to nawet gdyby miała, nie musiałaby się niecierpliwić. Mechanik podszedł do komputera działającego na zasilaniu awaryjnym. 

- Podłącz mnie do najbliższego komputera. 

- Wykonuję ... ... ... Zrobione. 

- Pobierz stan techniczny sektoru. 

Tu odpowiedź była cichym piknięciem, oznaczającym że proces został zakończony. Bezprzewodowy komputerek na ramieniu, mimo obsługiwania SI, procesów kombinezonu i monitorowania systemów sektoru był bardzo wydajny. Jednak na pewno nie miał wielce przejrzystego wyświetlacza. 

- Coś przebiło wentylację. System sam pozwolił na opróżnienie podsektoru z powietrza, bo nie mogła nastąpić jego cyrkulacja. Przynajmniej nic się nie zniszczyło. - Kneret już się przyzwyczaił do tego, że nie otrzymywał odpowiedzi od towarzyszki swojego życia. Od razu ruszył do miejsca, które według danych było powodem sprawy. 

Ujrzał tam rozcięcie w ścianie, długie na około pół metra. Widząc je, zdjął plecak i położył go na ziemię. Wyjął z niego urządzenie przypominające pistolet z wielką butlą i położył je na ziemi. Następnie wziął swój zestaw narzędzi z powrotem na plecy. Do jego boku przymocowana była przecinarka plazmowa, którą uruchomił i zaczął przecinać przestrzeń obok przecięcia. W ten sposób, że było ono jedną z jego ścian. Zawiesił przecinarkę powrotem na miejsce, zdjął wyciętą blachę i zajrzał do środka przewodu. Znajdywały się tam fragmenty metalu, niektóre dziwnie pozaginane. Zebrał je wszystkie i zrzucił na ziemię, musiał opróżnić wentylację by można ją ponownie uruchomić. Kolejnym krokiem niezbędnym do naprawy, było zamknięcie powstałego otworu. Posłużył do tego dziwny pistolet, który wypełnił zastygającą substancją przestrzenie między ścianą a jej wyciętym fragmentem, razem z przecięciem. 

- No, chyba zrobione. Uruchom cyrkulację powietrza. 

- Proces w toku... 

Kneret zaczął słyszeć buczenie, a później oczekiwany cichy świst powietrza. Widać wszystko było w normie.

- Wykonano. - Dopowiedziała SI. 

Mechanik już chciał zdejmować hełm, gdy przez statek przeszło kolejne uderzenie. Upadł głową na ścianę i przez impet uderzenia stracił przytomność. 


Advertisement