Początek[]
Prawie dwu metrowy squat wstał z łóżka, wciąż w głowie miał wczorajsze i wcześniejsze wybuchy. Po uzupełnieniu płynów przez napicie się kosmicznej nuke coli oddał się rozmyślaniu. Ile to już trwa, bodajże od 10 tysięcy lat. A zaczęło się od małej kapsuły wylatującej z burzy spaczni...
Kapsuła zniszczyła się w odseparowanego od reszty planet świata macierzystego pewnego klanu Squatów. Gdy atmosfere przecięła asteroida uznano to za znak od Boga Haradrina i pośpiesznie zabrano małego. Połowa kontynentu była zajęta przez potężnych orków którzy urośli ponad wszelkie normy przez setki lat, a młody rósł szybko i spełniał nadzieje swoich wybawców. W tym samym czasie na planecie zwanej kiedyś Ziemią, Noworodki oznaczone numerem dwa zostały wymordowane ze względu na mutacje....
-Ehh ile to już lat. Rzekł krasnolud pogłębiając się w nostalgii....
Gotrek...takie imię mi nadali, po wielkim bohaterze krasnoludów który sam wybijał podczas pojedyńczej bitwy tysiące zielonoskórych, tak jak swój imiennik ciskałem pioruny we wrogów mojej rasy i nikt nie mógł stanąć przeciwko mnie.
Brodacz podszedł do okna i uchylił żaluzje za którymi krył się niezwykle przyjemny widok orków masowo eksterminowanych przez wieżyczki strażnicze wyposażone również w miotacze ognia. Krasnolud westchnął.
- Kocham zapach napalmu o poranku.