WH40K Fanon Wiki
Advertisement

Niby Hektor mi jeszcze nie odpowiedział czy mogę przejąć te serię, ale ja nie jestem cierpliwym typem.

Nie oczekujcie że będą za często, ale na pewno częściej niż od Hektora.~ Przemek0980

Mostek Malevolence

Na osobistym okręcie Generała Grievousa, dowodcy wojsk Separatystów, panowało zamieszanie. Okręt Malevolence, będący ciężkim krążownikiem mierzącym ponad pięć kilometrów, był postrachem wojsk Republiki Galaktycznej, nieważne gdzie się pojawił. Potężny pancerz i grube osłony zapewniały mu idealna obronę a imponującej wielkości działo jonowe, wsparte setkami turboblasterów sprawiały że był śmiertelnie niebezpiecznym przeciwnikiem zarówno w pustkowiach kosmosu jak i w atmosferze poszczególnych planet. Jakby tego było mało, okręt był wyjatkowo szybki jak na swoje rozmiary, a na jego pokładzie przebywało tysiące droidów bojowych, myśliwców typu Sęp i statków abordażowych typu Droch. Był to więc w skrócie okręt który samodzielnie mógł stawiać czoła armiom.

Generał Grievous wpatrywał swoje złote oczy

Grievous 2

Generał Grievous

w migające przed nim obrazy, nagrane przez droidy zwiadowcze. Bitwa z wojskami Republiki szła dobrze- dowódca wojsk Separatystów trzymał główne siły, na czele ze swoim osobistym okrętem, za jednym z księżyców planety, gotowy uderzyć w sprzyjającym momencie. W tym układzie walczyli Mistrz Fisto oraz Mistrz Windu- dwójka spośród Rady Jedi. Ich strata byłaby wielkim ciosem dla Republiki a dla samego Grievousa- okazją do zdobycia nowych trofeów. Naprawdę pragnął fioletowego ostrza Mace Windu...

Generał kaszlnął kilkukrotnie, czując się jakby gardło miało mu wylecieć przez maskę. Nienawidził tej przypadłości, którą miał od czasu pamiętnego wypadku wahadłowca. Stracił wtedy większą część swojego ciała i wylądował w cybernetycznym pancerzu. Nienawidził go- nienawidził swojego życia, tej wojny. Był kiedyś wojownikiem pełnym honoru, walczącym w imię swoich Bogów przeciw plugawym Hukom. Te czasy jednak bezpowrotnie minęły- jedyne co mu pozostało to powrót na rodzimą planetę Kalee by zginąć w Świątyni Bogów. Nie miał zamiaru odchodzić w porozumieniu z tymi za których walczył- miał zamiar zniszczyć wszystko co było z nimi związane. Bogowie pozbawili go jego Kummar- on pozbawi ich wyznawców i umrze ze świadomością że ich imiona zostaną zapomniane.

To jednak przyszłość. Nim za to wszystko się weźmie, musi spełnić swój główny cel- zabić Jedi. Wszystkich, co do jednego. Za to co mu zrobili. Za to że musiał cierpieć katuszę w tej nieludzkiej zbroi.

Generał uderzył metalową pięścią o stołek ze wściekłości. Cały plan był perfekcyjnie przygotowany, praktycznie wszystko było zapięte na ostatni guzik. Wtedy jednak pojawili się Oni. Dosłownie z nikąd, całkowicie zmieniając sytuację taktyczną bitwy...

Ich najmniejsze okręty przerastały wszystko to co miała Republika i Separatyści- i to wielokrotnie. Potężne, majestatyczne okręty przypominające bardziej miejsca kultu aniżeli jednostki wojskowe, masakrowały wszystko co stawało im na drodzę. Okręty najpotężniejszych sił Galaktyki zostały w ciągu minut, a nieraz i sekund anihilowane.

Ponowny atak kaszlu sprawił że Grievous na chwilę stracił wątek.

- Podać rozmiary i ilość bliżej niezidentyfikowanej floty.- powiedział generał, wstając z krzesła i przechadzając się po mostku.

Lubił to robić. Rozgrzewało to jego ciało przed spodziewaną walką.

- Rozkaz, rozkaz.- powiedział cieńki, żółtawy droid, wpisując w holograficzną klawiaturę odpowiednie protokoły.

Grievous spojrzał ponownie na wysyłane w czasie rzeczywistym obrazy sytuacji. Wyglądało na to że w walce mocniej obrywała Republika- Mistrz Fisto i jego siły powoli uciekały w nadprzestrzeń, a jednostki które miały je przy tym ochraniać, były anihilowane z przerażającą skutecznością. Tchórzliwy ruch jak na Jedi.

Najpiękniejsze w tym wszystkim było to, że dzięki temu jednostki Separatystów były w stanie wycofywać się, nie ponosząc większych strat. Mniej pocieszające było to że zebrane dane mówiły jasno- osłony które chroniły okręty przeciwnika sprawiały, że nieśmiałe ataki zarówno republikańskiej jak i separatystycznej floty nie były w stanie wyrządzić praktycznie żadnych szkód przeciwnikowi. Co prawda Generał Grievous mógł się założyć że po dłuższym ostrzale osłony wroga zaczęłyby pękać, jednak nie miał zamiaru tego sprawdzać.

Przynajmniej jeszcze.

- Generale, wszelkie dane zostały przesłane.- powiedział po chwili droid.- Ogólna liczba okrętów przeciwnika: 20. Dziesięć z nich liczy sobie od 750m do 3km, dziewięć ma rozmiary od 5 do 6km a jeden jest długi na ponad 8km. Ponad to naliczyliśmy bardzo liczne, mniejsze jednostki desantowe zbliżające się z niezwykłą prędkością ku planecie. Najprawdopodobniej są to jednostki desantowe.

Grievous ścisnął pięści ze wściekłości. 20 okrętów, z czego 9 jest podobnej lub większej wielkości niż jego Malevolence! Przerażająca potęga. Tym bardziej że, jak generał podsumowywał w myślach, gdzieś tam, w pustce kosmosu czai się więcej takich okrętów. Żaden szanujący się dowódca nie rzuciłby przecież całej swojej potęgi w jednym miejscu.

- Połączyć mnie z Hrabią Dooku!- zakrzyknął wściekły Grievous. Pewne zwycięstwo w jego głowie zaczęło szybko zmieniać się w nadchodzącą klęskę.

Zgodnie z rozkazem droidy rozpoczęły łączenie z przywódcą Konfederacji Niezależnych Systemów, zwanych potocznie

Dooku

Hrabia Dooku

Separatystami.

Po kilku sekundach prze generałem pojawił się hologram Hrabiego Dooku. Były Jedi, obecnie Sith i dowódca Separatystów nie wyglądał na zadowolonego. Wbijał swój wściekły wzrok w Generała Grievousa, drapiąc jednocześnie swoją długą, siwą brodę.

- Jakie macie trudności, generale?- spytał Dooku, nawet nie próbując maskować swojej złości.

Generał niechętnie rozpoczął szybką, acz dokładną opowieść o obecnej sytuacji: zaczynając od początku bitwy a kończąc na obecnej sytuacji strategicznej.

- Tak to się przedstawia, Hrabio.- powiedział Grievous, kłaniając się. Wyraz szacunku, a jednocześnie głęboko ukrytej pogardy.

Sith zastanowił się.

- Wyczułem zaburzenia w Mocy.- odpowiedział Dooku, wskazując palcem na generała.- Jak duże są nasze siły na planecie?

- Niewielkie, Hrabio.- odpowiedział Grievous.- Zaledwie kilkaset droidów. Trzon naszych sił stanowią mieszkańcy planety, którzy postanowili przyłączyć się do Konfederacji. Mieliśmy ich wesprzeć ale...

Nastepny atak kaszlu nie pozwolił Grievousowi dokończyć zdania. Jeśli była jakaś rzecz w życiu za którą był z siebie szczególnie dumny, to zniszczenie droida który poskładał jego ciało w tej cybernetycznej puszce. Wyjątkowo nieudana robota.

- Rozumiem.- odpowiedział Hrabia.- Generale, macie natychmiast wycofać większość naszych sił do systemu Raxus. Kilka jednostek, na czele z Malevolence, ma uderzyć na jednostki wroga. Nie chodzi mi o zniszczenie.- w tym momencie Dooku wskazał centralnie na Grievousa.- Macie zdobyć jakąś jednostkę i kilku żywych członków załogi. Generale- podkreślił tytuł Grievousa Sith.- chcę wiedzieć z czym mamy do czynienia. I dla własnego dobra, radzę ci się tego dowiedzieć.

Po zakończeniu dyskusji zakamuflowaną groźbą połączenie zakończono.

Grievous usiadł na swoim miejscu i rozpoczął wydawanie odpowiednich rozkazów swoim jednostkom.

Najpierw trzeba wycofać główne siły. Hrabia był arogancki ale nie był głupcem- wiedział że utrata znaczących sił na nic się tu nie zda.

Następnie trzeba pokierować bitwą tak, by przeciwnik skupił się na ataku na planetę. Niech Windu i jego psy wezmą na siebie ciężar walk.

Generał ściągnął swój płaszcz, ukazując swoją cybernetyczną sylwetkę. W każdym z jego czterech rąk trzymał inny miecz świetlny- jedyna pozostałość po zabitych przez niego Jedi.

Grievous zaśmiał się cicho. Ciekawie jaką bronią posługują się jego przeciwnicy?

I jak szybko zdoła się nauczyć nią posługiwać?

Advertisement